Pamiętam to ciasto z dzieciństwa. U mnie znane było wtedy pod nazwą skubaniec. Dzisiaj w mojej wersji na specjalne zamówienie :-)
Kruche ciasto, w 1/3 części kakaowe. Z warstwą agrestu (u mnie z kompotu) oraz startych na tarce jabłek. Obowiązkowa warstwa piany z białek.
Bardzo dobre!
Polecam!
Składniki (na kwadratową blaszkę o wymiarach 24 x 24 cm):
500 g mąki pszennej
250 g zimnego masła
5 żółtek
1 opakowanie cukru waniliowego
2 łyżki ciemnego kakao
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżka jogurtu naturalnego
6 średniej wielkości twardych jabłek
1 słoik kompotu agrestowego
2 łyżki suszonej żurawiny
1 łyżka cukru
1 łyżka soku z cytryny
5 białek
3/4 szklanki cukru pudru
2 łyżki proszku budyniowego śmietankowego
Wykonanie:
W misce mieszamy przesianą przez sito mąkę, cukier waniliowy i proszek do pieczenia. Dodajemy żółtka oraz pokrojone na małe kawałki masło. Ręką zagniatamy ciasto (powinno mieć konsystencję ciasta na kruszonkę). Ciasto dzielimy na 3 części. Do jednej dodajemy ciemne kakao i jogurt, ponownie ugniatamy ręką. Owijamy w folię i wkładamy do lodówki.
Jabłka obieramy ze skórek, ścieramy na grubych oczkach tarki. Dodajemy cukier oraz sok z cytryny. Mieszamy i odstawiamy. Po 10 minutach odciskamy nadmiar soku i łączymy jabłka z suszoną żurawiną.
Agrest odsączamy na sicie.
Białka ubijamy na sztywną pianę dodając stopniowo cukier puder, pod koniec ubijania dodajemy proszek budyniowy.
Piekarnik włączamy i nastawiamy temperaturę pieczenia na 180 stopni C.
Blaszkę smarujemy odrobiną masła i wykładamy papierem do pieczenia. Na dno blaszki wysypujemy jedną część jasnego ciasta. Lekko dociskamy do dna. Wykładamy jabłka z żurawiną i równomiernie rozprowadzamy. Wykładamy ciemne ciasto (kruszymy je równomiernie po powierzchni). Rozkładamy agrest, a następnie pianę z białek. Wierzch ciasta posypujemy pozostałą jasną częścią ciasta.
Wkładamy do piekarnika i pieczemy 60 minut. Jeśli kruszonka będzie już wystarczająco upieczona możemy przykryć ciasto folią aluminiową na 15 minut przed końcem pieczenia.
Smacznego!
Ja też znam je pod nazwą skubaniec...no ale niezależnie od tego jak się nazywa bardzo je lubię ;-)
OdpowiedzUsuń