sobota, 7 grudnia 2013

Co dobrego mozna zjesc...w polnocnym Wietnamie?

Plany tej azjatyckiej podrozy zmieniaja sie czasem z dnia na dzien :-) I to jest wlasnie bardzo fascynujace w tego typu wycieczkach. Sami decydujemy o tym kiedy, dokad, jak... Ciagle jestesmy w polnocnym Wietnamie. Tak naprawde jeszcze kilka dni temu planowalismy udac sie do gorskiego miasteczka Sa Pa. Odleglosc, dluga podroz oraz warunki pogodowe, jakie tam panuja spowodowaly, ze zrezygnowalismy z tej wyprawy. Szkoda, poniewaz to podobno jedno z piekniejszych miejsc w Wietnamie. Z drugiej strony...moze czasem dobrze jest zostawic jeszcze jakies nieodkryte miejsca...by moc jeszcze kiedys do nich wrocic? ;-) I tak zamiast do Sa Pa pojechalismy wczoraj na dwudniowa wycieczke do Halong Bay. Slynna zatoka to znana wietnamska atrakcja, ponad 1600 wysp, wapienne skaly, malownicze groty i jaskinie. Po wielu przygodach zwiazanych z podrozowaniem na wlasna reke po raz pierwszy zdecydowalismy sie na wykupienie "gotowego produktu" czyli wycieczki zorganizowanej :-) Cztery godziny jazdy z Hanoi i znalezlismy sie na statku, na ktorym spedzilismy dzisiejsza noc. Piekne widoki, wycieczki do jaskin, rejs po morzu, przysmaki wietnamskiej kuchni i gwiezdziste niebo obserwowane noca z pokladu statku. Naprawde mile chwile... Na statku mielismy okazje uczestniczyc w krotkich kursach wykonania ozdob z warzyw i owocow oraz przygotowania wietnamkich spring rollsow (uwaga: mam przepis na spring rollsy, ktory z pewnoscia pojawi sie tutaj ;-) ) Musze przyznac, ze odzwyczailam sie od zorganizowanych wycieczek, chociaz bylo naprawde przyjemnie...
Przed wieczorem wrocilismy do Hanoi. I tak oto spotkaly nas dwa nowe doswiadczenia kulinarne. Pierwsze: zjedzenie kraba... Takiego, ktorego wybiera sie jeszcze zywego, w zwyklym chodnikowym wietnamskim barze. Krab jest chwile pozniej gotowany i podawany na talerzu. Mieso jest naprawde pyszne, chociaz caly rytual krojenia i wyciagania z niego miesa dosc skomplikowany. Cena, jak na wietnamskie standardy, wysoka. Czy kraby sa tutaj drogie czy po prostu kolejny raz zostalismy troche oszukani jako turysci? Mam mieszane uczucia... Pisalam juz o tym, tutaj trzeba byc czujnym...
Kraby maja malo miesa, wiec po tym starterze, udajemy sie na wlasciwa kolacje. I tutaj druga kulinarna nowosc... potrawa, o ktorej w moim przewodniku jest napisane, ze trzeba jej koniecznie sprobowac. Cha ca...smazona ryba w aromatycznych ziolach. W moim daniu podana w limonkowej zupie. Na osobnym talerzu dodatki: makaron vermicelli, koperek i dymka oraz orzechy nerkowca. Ryba w zupie podana jest na polmisku polozonym na naczyniu wypelnionym goracym weglem. Naprawde pyszne danie...musze je odtworzyc :-)
Wietnamska kuchnia ciagle mnie zaskakuje. Potrawy sa aromatyczne, a sposob ich podania i jedzenia czesto dodaje im uroku. Mozna zawijac samemu swieze spring rollsy, gotowac zupe, tworzyc wlasne zestawienia z produktow podanych na stol. Mam wrazenie, ze kazdego dnia ucze sie czegos nowego... Szkoda, ze podroz zbliza sie ku koncowi. Dobrze, ze tyle nowosci bede mogla wprowadzic do mojego gotowania :-) 

Pozdrawiam z Hanoi!






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wydrukuj przepis