Indie, dzien 2
Udalismy sie dzisiaj do centrum Bombaju. Poszlismy chyba na latwizne i zamiast komunikacji miejskiej czy tutejszych taksowek (tutaj glownie tuk-tuki) wynajelismy samochod z kierowca. To byl dobry pomysl :-) Do centrum dosc daleko, a ruch na drodze taki, ze chyba polski kierowca nie dalby rady. Wlasciwie nie ma tu pasow na jezdni, wszyscy jada tak jak chca. Centrum jest naprawde zatloczone. Kierowca ledwo mowi po angielsku, wiec troche trudno jest sie nam porozumiec. Jedziemy pod znana tu Brame Indii ( Gateway od India), hotel Taj Mahal, glowny dworzec Victoria Terminus, nadmorska promenade oraz do dzielnicy Bandra. Kierowca wydaje sie byc zdziwionym, gdy zamiast na proponowana przez niego plaze chcemy jechac zobaczyc dworzec :-) Zawozi nas za to na zakupy mowiac, ze tylko w ten sposob mozemy zaparkowac samochod. Takie ustawki nie podobaja nam sie jednak i nic nie kupujemy, mimo iz sprzedawca zapewnie mnie, ze po powrocie do kraju wszyscy beda mi zazdroscic przepieknych strojow zakupionych w Indiach.
I chyba trudno jest mi znalezc slowa, ktore dobrze opisalyby moje odczucia. Nie, Bombaj mnie nie zachwycil. Nie, nie uwazam, ze jest fascynujacy. Moze to przez wszedzie widoczna biede? Przez natarczywych ulicznych sprzedawcow, zebrakow, ktorzy prosza o jalmuzne i trudno jest sie od nich uwolnic. Nie jedziemy do Dharavi (bombajskie najwieksze slumsy), to chyba widok, ktorego nie chce stad zapamietac. Turystow widzimy malo. I naprawde bardzo podziwiam samotnie podrozujace tutaj kobiety. Sama nie odwazylabym sie to.
Rozmawialismy dzisiaj przez chwile z Polakiem, ktory przyjechal tutaj na biznesowe spotkanie. Jego odczucia i mina, kiedy mowi o Indiach naprawde nas rozbawia... "Porazka te Indie", kiedy mowi te slowa chyba jedyne o czym marzy to wrocic jak najszybciej do domu :-) Wcale nie podzielam jego zdania, jest cos niesamowitego w ludziach, w obserwowaniu ich codziennego zycia, unoszacego sie zapachu kadzidel i tancu, ktory dzisiaj ogladalismy. Bombaj tanczy :-) Teraz juz rozumiem, skad te taneczne motywy w bolywoodzkich filmach :-)
Kulinarnie? Bylo tylko sniadanie, calkiem dobre, ale od rana scisk w zoladku nadal nie pozwala mi nic zjesc. Chociaz na ulicach czasami czujemy pieknie pachnace curry, nie odwazylismy sie jeszcze na uliczna konsumpcje. Widzicie zdjecie tortu? Cukiernie sa tutaj powszechne, ciasta i torty naprawde wygladaja pieknie. Ich widok troche mnie zaskoczyl :-) Jak w tych warunkach sa one tutaj przechowywane? I jak w tym upale i ulicznym chaosie mozna miec ochote na ciasto z kremem?
Jutro opuszczamy Bombaj. Co bedzie dalej? :-)
Powodzenia w smakowaniu Indii!
OdpowiedzUsuń