czwartek, 25 września 2014

Dzien dobry Bombaj :-)

Indie, dzien 1
No to jestesmy :-) Kilkanascie godzin w podrozy. Lot z jedna  przesiadka i jeszcze przed switem wysiedlismy z samolotu na bombajskim lotnisku. Ufff, bagaze razem z nami (zawsze mam te niepewnosc czy czasem nie zagubia sie gdzies po drodze). Nie obylo sie jednak bez nerwow, kiedy nasz wylot z Warszawy opoznil sie o ponad 30 minut, a na przesiadke mielismy w planach tylko 1h i 20 minut. Marsz po lotnisku w Stambule wydawal sie wiecznoscia... zdazylismy :-)
Przed 6 rano, a parne powietrze jest niczym sciana po wyjsciu na zewnatrz. W Bombaju nie bedziemy dlugo, dlatego zarezerwowalismy hotel tuz przy lotnisku. Pan bagazowy pomaga niesc plecak tylko mężczyźnie. Widocznie kobieta moze sama niesc swoj... :-) Przed wyjazdem postanowilam... nie oceniac. Obserwowac, ale nie osadzac. W kulturze, ktora jest nam tak odlegla, jest to czasem trudne...
Mamy dzis male problemy sprzetowe, wiec dzisiaj bedzie dosc krotko. Tylko, zeby zapisac (czyt. upamietnic) pierwsze emocje. I chyba dosc chaotycznie...bo post pisany w telefonie :-)
To moj pierwszy raz w Indiach. Kraju, ktory budzi skrajne emocje. Od zachwytu po odraze. W wielu komentarzach, ktore czytalam przed wylotem mozna bylo ujrzec zdanie: "Bombaj to miasto, ktore mozna kochac lub nienawidzic". I to potwierdzam.
Zmeczenie po podrozy spowodowalo, ze zafundowalismy sobie jedynie 2 krotkie spacery. Nieziemski upal i zapachy miasta powoduja, ze moze zakrecic sie w glowie. Mam chwilami odczucie, ze zaraz zemdleje. Miasto,w ktorym zyje 18 mln ludzi, gdzie obok nedzarzy przejezdzaja luksusowe auta. Na ziemi spia bezdomni, dzieci zaczepiaja nas proszac o pieniadze. I z jednej strony chcesz im pomoc, ale przeciez nie pomozesz wszystkim i nie zmienisz ich losu... To miasto, w ktorym musisz byc czesto obojetnym...
No i kolejna sprawa...chyba nigdy nigdzie nie czulam, ze wzbudzam tak duze zainteresowanie. Minelismy gdzies po drodze tylko jedna biala kobiete. Zaczelam czuc sie niezrecznie... nawet nie wyciagnelam aparatu, chociaz zdjecia ulicznego zycia bylyby na pewno ciekawe. Ale jak robic zdjecia codziennego zycia, gdy wszystkie spojrzenia skierowane sa w Twoja strone?
Jedno jest pewne. Indie to kulinarny raj. Kiedy spacerowalismy wsrod brudnych straganow moja uwage czesto przyciagaly pysznie wygladajace dania. W tych warunkach na razie trudno bylo mi sie przelamac i ich sprobowac. A przeciez nie raz, nie dwa jadalam dania od ulicznych azjatyckich sprzedawcow. Tutaj musze sie jeszcze oswoic... Nasz dzisiejszy jedyny posilek jemy w hotelu. Zamawiamy wegetarianskie malai kofte i paneer bhurjee, do tego zimne piwo kingfisher. Kulki w smietanowym sosie oraz danie przypominajace dobrze przyprawiona jajecznice z cebulka. Do tego chlebki naan. Bardzo dobre. Po posilku kelner sprzatajac stol wyciera go szmatka, ktorej zapachu nigdy nie chcielibyscie poczuc :-)
Niby nic dzisiaj nie robilismy, ale mam wrazenie, ze az tak wiele. Tutaj mozna po prostu stac na chodniku i obserwowac zycie. Wszystko co dzieje sie wokol jest niezwykle interesujace.
Jutro mamy zamiar ruszyc do centrum. Czy Bombaj da sie lubic? To sie okaze :-)
Pozdrawiam z Bombaju :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wydrukuj przepis