Indie, dzien 6
Sham zostal naszym kierowca i przewodnikiem w jednej osobie. Sezon turystyczny nie zaczal sie jeszcze na dobre, wiec podejrzewam, ze europejski turysta moze przyniesc znacznie wieksze dochody niz lokalny mieszkaniec, nawet jesli jest niskobudzetowym turysta takim jak my :-) Calkiem nam to odpowiada, poniewaz mozemy dowiedzieć sie o wiele wiecej niz z przewodnikow. Mimo, iz odradza nam wizyte w Ernakulam decydujemy sie na nia. Dostajemy sie tam promem, podroz w jedna strone kosztuje 4 rupie od osoby... czyli ok. 21 groszy. Plyniemy 15 minut i juz po kilku minutach wiemy, ze moglismy posluchac wskazowek naszego przewodnika. Ernakulam to zatloczone, halasliwe miejsce. Ciezko nam nawet czasami przejsc na druga strone ulicy. Po 20 minutach postanawiamy wracac :-) Teraz juz wiemy, ze im bardziej zatloczone hinduskie miejsce, tym bardziej powinnismy go unikac. Jak to dobrze, ze mieszkamy w Fort Cochin.
Po szybkim powrocie... jakzeby inaczej. Sham zjawia sie jakby mial zainstalowany alarm, kiedy tylko pojawiamy sie na ulicy. Zawozi nas do miejskiej pralni, z ktorej uslug korzystaja nie tylko mieszkancy, ale tez niektore hotele. To ciagle tansze niz pralka. Tutaj pierze sie recznie, suszy na poletku na drewnianych kijkach, prasuje tzw. zelazkiem z dusza (ogrzewane weglem jest tak ciezkie, ze prasuja tylko mezczyzni). Jakbysmy przynieśli sie sto lat wstecz.
Oczywiscie jemy w poleconym przez niego miejscu. I dobrze, bo rekomendowany przez tripadvisor'a lokal serwuje nam pyszne jedzenie. Warzywa gotowane w mleku kokosowym, warzywny gulasz i tunczyk w sosie z pieprzem. Dla orzezwienia woda z imbirem, limonka i cukrem. I wreszcie dobra kawa :-)
Jeszcze przed zachodem slonca zaczyna sie burza, ale nic nie szkodzi. Ten czas spedzamy w teatrze. Kathakali to tradycyjny hinduski taniec wywodzacy sie z Kerali przedstawiajacy starodawne historie o hinduskich bogach i demonach. I jedna z tutejszych atrakcji. Ubrani w kolorowe stroje aktorzy tancza w rytm muzyki i spiewu. Wykonuja mnostwo ruchow dlonmi, a ich mimika twarzy ciagle zaskakuje widza. Przed przedstawieniem ogladamy, jak malowany jest aktor i zagladamy do garderoby. Warto to zobaczyc na wlasne oczy :-)
no i co dalej? :)
OdpowiedzUsuńI nastąpił ciąg dalszy :-)
OdpowiedzUsuńuufff, bo my tutaj na wichrowym czekamy i doczekać się nie możemy :)
OdpowiedzUsuń