Wróciliśmy do Bombaju. Z żalem pożegnalismy się z Keralą. O tylu rzeczach nie napisałam... Wiecie, że w Kerali jeżdżą czerwone autobusy nazwane np. Dzieciątko Jezus, św. Tomasz, Chwała, Krishna, Shalom albo Motyl? Albo, że w Indiach jada się prawą ręką, bo lewa jest nieczysta? A na banknocie 100 rupii jest napis w 17 językach, gdyż tyle jest tutaj oficjalnych? Początkowo dziwiliśmy się słysząc Hindusów rozmawiających po angielsku. Jeśli są z innych regionów ich języki są zupełnie różne i niezrozumiałe...
Kiedy wczoraj wieczorem jechaliśmy z lotniska do hotelu przejeżdżalismy pod wiaduktem. Tym samym, pod którym szliśmy 2 tygodnie temu. I mam wrażenie, ze twarze części mieszkańców tego miejsca rozpoznałam. Tak, mieszkańców, bo ich domem jest kawałek ziemi pod wiaduktem. Dzisiaj po godzinnym spacerze upewniłam się, że Bombaju nie lubię. Zbyt tłoczny, zbyt hałaśliwy, brudny i porażajacy ilością nędzarzy. Pozostanie dla mnie miastem tylko przesiadkowym. Keralę polubiliśmy bardzo :-)
Kiedy 2 lata temu podczas wakacji w Tajlandii okazało się, że w pokoju mamy mrówki byłam trochę zła. Jeszcze w pierwszym dniu okazało się, że mamy też w nim jeszcze jednego lokatora... jaszczurkę :-) Nie spałam przez pierwszą noc wyobrażając sobie chwilę, w której w zupełnych ciemnościach mnie zaatakuje, a może nawet pożre :-) Nie zaatakowała, a później jak tylko nas zauważała, uciekała przerażona. Do końca pobytu w hotelu żyliśmy zgodnie :-) Z każdym kolejnym wyjazdem jest łatwiej. Coraz mniej sytuacji irytuje, mniej zadziwia. Niemiłe chwile wspomina się już tylko z uśmiechem i jednocześnie wciąż ma się niedosyt i po każdym powrocie do domu zaczyna się myśleć... dokąd dalej?
Dalekie podróże za każdym razem uczą mnie czegoś nowego. Indie również nauczyły :-) W jednym z pierwszych postów napisałam, że postaram się ich nie oceniać. Nie wiem czy udało mi się to, gdyż różnice kulturowe są czasem trudne do zrozumienia. Może było to niełatwe ze względu na to, że jestem kobietą?
Nie opisałam wszystkiego, chyba raczej wycinki moich wrażeń i tego co zobaczyłam. Czasem zmęczenie powodowało, że zapominałam o czymś napisać, a pisanie postów w telefonie nie było ułatwieniem :-) Za chwilę spakujemy plecaki, potem lotnisko, 10 kontroli sprawdzających czy my to na pewno my :-), lot do Istambułu, potem do Warszawy i 4 godziny w autobusie do Poznania.
Dzięki dla tych, którzy śledzili naszą podróż :-)
Dobrze, że wracacie:))) Szczęśliwej podróży.
OdpowiedzUsuńNa otarcie łez proponuję zakup nowych biletów. ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na relację na żywo (połączoną mam nadzieję z jakąś małą konsumpcją).
Nowe bilety zawsze chętnie... Od jutra zaczynam grać w lotka :-)
OdpowiedzUsuńA relacja oczywiście będzie, hinduskie specjały także ;-)