środa, 9 listopada 2016

Hawajski krajobraz księżycowy

7/8 listopada 2016

Wczoraj rano udaliśmy się do znanego i popularnego w Hilo sklepu rybnego. Wybór świeżych ryb... ogromny. Przysmakiem jest tutaj ryba 'ahi' jedzona na świeżo. Przyznam, że nazwę musiałam sprawdzić. Ahi to po prostu tuńczyk żółtopłetwy. I tą oto rybą zajadaliśmy się wczoraj. Wybraliśmy dwie wersje: w sezamie oraz w sosie mango z papryczką halapeno. Surowa ryba??? Jasne, tutaj podana z ryżem przypomina trochę w smaku sushi. Lubicie sushi? Jeśli tak - surowa ryba ahi będzie dla Was przysmakiem :-)

 



 
 

Z Hilo pojechaliśmy do Kalapana... tym razem w okolice aktywnego hawajskiego wulkanu Mauna Loa. Krajobraz księżycowy... gdzie nie spojrzeć zastygła lawa... lawa... i lawa... Tuż obok ocean. 

 
 
 

Słońce prażyło niemiłosiernie, ktoś napotkany przypadkowo polecił nam plażę z czarnym piaskiem. Wulkaniczne skały ocieniały ją nieco, więc można było odpocząć w cieniu... Hm... plaża okazała się plażą dla nudystów, kto nie chciał - nie musiał zrzucać kostiumu kąpielowego ;-) Dopiero po chwili zrozumieliśmy, że to dość dziwne miejsce i nie będę pisać dlaczego. Jeśli zapytacie mnie o najdziwniejszych plażowiczów z pewnością przypomną mi się ci z wczoraj :-) Dobrze, że chociaż widoki przyrody były piękne :-)

 

Kiedy słońce przestanie tak mocno prażyć można wybrać się na wycieczkę... po zastygłych połaciach lawy, w miejsce niedaleko którego płynąca lawa spływa do oceanu. Widoki jedyne w swoim rodzaju...

 
 
 

Późnym wieczorem dotarliśmy do małej miejscowości Volcano. To już dość odludne miejsce. Blisko do kraterów wulkanicznych. I to te kratery oraz tutejszy deszczowy las tropikalny były naszym dzisiejszym celem podróży. Takie Hawaje pewnie dla wielu są zaskoczeniem. Nie ma palm, nie ma upału, windsurferów...

 
 
 
 
 
 

Jutro na śniadanie to samo co dzisiaj. Hurrra... najlepsze odkąd tutaj przyjechaliśmy. Świeża papaja z jogurtem, bananami i ananasem oraz świeżo pieczony chlebek bananowy

 

W Volcano jadłam dzisiaj najostrzejsze tajskie danie, w tajskim food tracku (polecanym przez tutejszych mieszkańców), przez przypadek zamówiłam na ostro i... nawet w Tajlandii nie jadłam takiego ognia :-) 

 

Jeśli USA... to oczywiście też i steki :-)

 

Przed chwilą przeczytałam w internecie, kto prawdopodobnie wygrał wybory prezydenckie. Na wyspie nie widziałam ani jednego plakatu wyborczego, jakby zupełnie tych wyborów nie było... Hawaje żyją swoim własnym życiem... 

Pora spać... 
Pozdrawiamy :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wydrukuj przepis