środa, 16 listopada 2016

Nie pływaj z rekinami...

14/15 listopada 2016

Wyspa Maui należy chyba do najbardziej turystycznych z hawajskich wysp. Jest mocno "kurortowa". Na szczęście udało nam się znaleźć świetne małe mieszkanie. Jego właścicielami są Amerykanie mieszkający w Kalifornii. Z mieszkania korzystają sami podczas swoich wakacji. Od czasu do czasu wynajmują je przy pomocy agencji pośredniczącej. Jest tu wszystko czego do życia potrzeba, a przy okazji mamy poczucie domowego charakteru tego miejsca. Wczoraj po domowym śniadaniu poszliśmy na pobliską plażę. Właściwie to... podjechaliśmy samochodem chociaż to naprawdę blisko... Hm... tak wiem, to dość "w amerykańskim stylu". Tutaj wszyscy mają samochody i jeżdżą nimi dosłownie wszędzie. Po ostatnich intensywnych dniach naszej podróży postanowiliśmy przez chwilę w spokoju... nie robić nic :-) Plaża była dość mała i dość mało było na niej plażowiczów. Miło... M. pływał sobie w oceanie, ja wygrzewałam się w słońcu    ... gdy nagle przyszedł pewien pan, wbił jakiś znak w piasek, podszedł do nas i ostrzegł, żeby nie pływać, bo w pobliżu pływa rekin! Cooooo? I rano pogryzł jednego turystę!!! Serio! Znak ostrzegał przed rekinem...

 



Hm... Rekina nie widzieliśmy, w wodzie niedaleko pływały natomiast niegroźne zielone żółwie. Na wszelki wypadek nie zanurzalismy się już więcej w wodzie :-)

 

 

 


Po porannych wrażeniach związanych z rekinem poszwędaliśmy się jeszcze po okolicy. Trafiliśmy na chwilę na inną plażę... a na niej ten sam znak ostrzegający i zakaz kąpieli.

 
Podobno rekin popłynął jednak dalej :-)

Wieczorem trafiliśmy do lokalnej knajpki, gdzie miejscowi świętowali urodziny jednego Hawajczyka. Większość z nich to harleyowcy. Zostaliśmy poczęstowani urodzinowym tortem, więc złożyliśmy życzenia jubilatowi :-) Na małej scenie muzyka na żywo. W pewnym momencie urodzinowi goście zaczęli jeden po drugim stawać przy mikrofonie. Przy akompaniamencie gitary śpiewali... tak... uwierzyłabym, że to zawodowcy. 

 
 

Spędziliśmy bardzo fajny urodzinowy wieczór :-)))

A dzisiaj znowu... wczesna pobudka! Po śniadaniu pojechaliśmy do miasta Lahaina i udaliśmy się w krótką podwodną podróż małym żółtym stateczkiem.

 
 
 
 
 

Potem odpoczynek na plaży w towarzystwie... foki! Monk seals... są tutaj pod ochroną. Od czasu do czasu wypływają ma brzeg, aby odpocząć. Wygrzewają się w słońcu, śpią i raz na jakiś czas radośnie prychając odwracają się na drugi brzeg :-)

 
 
 

Po plażowaniu udaliśmy się w kolejny rejs statkiem. Tym razem na dość dużym katamaranie... w poszukiwaniu pływających waleni. Olbrzymie walenie najczęściej spotykane są w hawajskich okolicach w grudniu, styczniu lub lutym. Sezon na ich oglądanie rozpoczął się... dzisiaj! :-) Ufff...mieliśmy szczęście, podczas rejsu spotkaliśmy trzy walenie. Są olbrzymie, rzadko wynurzają się, najczęściej pokazując grzbiet i charakterystyczny ogon. Nie zdążyłam żadnego sfotografować moim telefonem, ale zapewniam, że jest to ciekawa wycieczka :-)

 
 
 

Dzień zakończył się uroczym zachodem słońca...

 

Pyszną kolacją...

 

I moim ulubionym lokalnym piwem produkowanym w Kona :-)

 

Hawaje są... super :-)

Słonecznie pozdrawiamy z Maui :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wydrukuj przepis