poniedziałek, 27 listopada 2017

Długa droga do... Acapulco


Leżymy na plaży, obok miejscowi piją piwko, a z dużych głośników, które ze sobą przynieśli lecą hiszpańskie przeboje. Słońce praży, sprzedawcy co chwilę przechodząc oferują smakołyki, tacos, mango, okulary, kokosy, biżuterię, kapelusze, a nawet ubrania... Drinki z tequilą smakują naprawdę dobrze. Sąsiedzi na leżakach wznoszą w naszym kierunku toast. Wymieniamy uprzejmości. Potem częstują nas piwem. Czas zatrzymuje się tu w miejscu? Nie. Biegnie i to bardzo przyjemnie. Despacito....... Jesteśmy w Acapulco!!!

Przypadek czy przeznaczenie? Bilety znalazły się w naszym posiadaniu tak szybko, że długo nie mogliśmy uwierzyć w ten zakup. Lubimy takie promocje...Droga chyba jedna z naszych najbardziej pokręconych... Poznań-Frankfurt-Mediolan-Monachium-Mexico City. Od wyjścia z domu do wejścia do hotelowego pokoju mija ponad 40 godzin. Podróż długa, ale całkiem ciekawa.
W Mediolanie czekamy na kolejny samolot 7 godzin. Jeśli kiedyś będziecie w podobnej sytuacji do naszej, wybierzcie się do Busta Arsizio. Małe miasteczko, tylko jeden przystanek pociągiem za 8 euro powrotny z lotniska. Spacer, włoski obiad, wino i włoskie 'gelati'.

A jeśli będziecie mieć trochę czasu na lotnisku w Monachium, a będziecie podróżować w okresie około świątecznym udajcie się na jarmark świąteczny, tuż za wyjściem z lotniska w kierunku S-bahn. Cudny klimat. Grzane wino, lodowisko, niemiecka bułka z 'wurstem', trafiliśmy akurat na koncert młodego niemieckiego zespołu śpiewającego covery Davida Bowie... nie mogliśmy trafić lepiej!

Miasto Meksyk powitało nas jeszcze przed wschodem słońca. Zaskoczył nas uliczny spokój, spodziewaliśmy się chaosu wielkiego miasta. Od razu po przylocie wzięliśmy taksówkę i udaliśmy się na duży dworzec autobusowy. Kupiliśmy bilety na pierwszy autobus do Acapulco. Kolejne 5 godzin w autobusie, na szczęście wygodnym. Spaliśmy, w przerwach spoglądając przez okno.
Kiedy przygotowywałam się do podróży najwięcej czasu zajęło mi wytyczenie trasy. M. pozostawił mi wolną rękę oznaczając tylko jeden punkt na mapie. Acapulco! Ni w pięć ni w dziewięć :-) Próbowałam go namówić na ominięcie tego miasta. Nie dał się! :-) Nie pasował mi ten punkt do mojego planu. Na szczęście dało się w końcu go wpasować.
Acapulco... Setki hoteli, restauracje, bajkowe wille warte miliony dolarów. Ciągnące się kilometrami piaszczyste plaże. Lata temu do Acapulco przyjeżdżały wielkie hollywoodzkie gwiazdy. Lata świetności minęły z powodu narkotykowej wojny, a niektóre przewodniki do dziś piszą o Acapulco jako miejscu niebezpiecznym. Nic podobnego! Acapulco jest idealne na wakacyjną labę. Upał, słońce, pyszne meksykańskie jedzenie...
Skoro M. chciał się poczuć jak amerykańska gwiazda.. zarezerwowałam hotel tuż przy plaży. Luksus zaskoczył nas obu. I tak po tych 40 godzinach podróży, zameldowaliśmy się w hotelu i po szybkim prysznicu udaliśmy się na plażę. Drinki i słońce, takie dni podczas naszych wycieczek to rzadkość :-)

Wieczorem udaliśmy się do meksykańskiej knajpki. Jedzenie w Meksyku jest naprawdę dobre. Ostre, trzeba uważać. Potem... padliśmy. Długa podróż dała się wreszcie we znaki. Nocne Acapulco śpiewało, tańczyło, piło i jadło. Gorączka sobotniej nocy, którą przespaliśmy :-)

Na niedzielę zaplanowaliśmy... labę (nie mylić z... 'nic nie zaplanowaliśmy') Hi...hi... Po śniadaniu plaża. Atrakcją dzisiejszego dnia byli tzw. clavadistas. Podobno kto ich nie widział w Acapulco... ten nie był w prawdziwym Acapulco. Młodzi śmiałkowie, którzy wykonują spektakularne skoki do wody ze skał, z wysokości nawet ponad 40 metrów. Skoki odbywają się do wąskiej zatoki i cała trudność polega na tym, aby skoczyć w odpowiednim momencie, kiedy woda napłynie do zatoki. Taksówkarz, który nas wiózł do miejsca, gdzie odbywają się skoki, zaproponował nam wycieczkę po mieście. Skorzystaliśmy z jego propozycji.
Skoki do wody... spektakularne. Młodzi śmiałkowie wspinają się po skałach, skaczą do fal, widzowie biją brawo. Na szczycie skały żegnają się przed małą kapliczką. Najlepszy widok z restauracji La Perla. Wejście z drinkiem w cenie... 10 dolarów od osoby. Zimna margarita w upalny dzień smakuje wybornie. Skoczków trzeba obejrzeć koniecznie!


Taksówkarz zabrał nas na obiad do meksykańskiej knajpki. Tacos są pyszne. Wokół sami Meksykanie. Taki lokalny klimat lubimy!

Na plaży zaprzyjaźniliśmy się z meksykańską rodzinką. Zaskakuje nas brak innych języków niż hiszpański... Wokół prawie sami Meksykanie. O zachodzie słońca bierzemy udział w rytuale uwalniania małych żółwi.

Pierwsze wrażenia z Meksyku przerosły nasze oczekiwania.
Acapulco jest piękne!
Pozdrawiamy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wydrukuj przepis