wtorek, 5 grudnia 2017

Mexico City... niedzielny raj dla rowerzystów :-)


Paseo de La Reforma... reprezentacyjna ulica przebiegająca przez centrum Mexico City. Na pewnym odcinku ma 10 pasów. Codziennie przemierzają ją dziesiątki tysięcy samochodów, z wyjątkiem niedzielnego poranka, od 9:00 do 14:00 ulica jest zamknięta dla ruchu samochodowego.



Zwiedzanie samej stolicy Meksyku zostawiliśmy sobie na koniec naszej wycieczki. Zamknięcie Paseo de La Reforma jest fantastyczną okazją do zwiedzenia miasta na rowerze. Przed kilku laty miasto zainwestowało w... rowery. W centrum na każdym kroku spotkać można rowerowe stacje. Miejscowi posiadają karty rowerowe, za jedyne 20 dolarów rocznie. Turyści mogą zarejestrować się na stronie internetowej i wykupić dostęp do rowerów (potrzebna karta kredytowa). Jedną kartę na rower dostaliśmy od właścicielki naszego mieszkania, dostęp do drugiego rowera wykupiliśmy sami (na jeden dzień, koszt ok. 20 PLN).

Do Paseo de La Reforma nie mieliśmy daleko, ale kiedy tylko dotarliśmy do tej ulicy zrozumieliśmy, na czym polega urok niedzieli w Mexico City. Setki rowerzystów, biegaczy, rolkarzy, jeżdżących na deskach, spacerowiczów, pielgrzymów podążających do Bazyliki Matki Bożej w Guadalupe... Ulica jest pełna ludzi, którzy w ten dzień wykorzystują okazję do aktywnego spędzenia czasu.


I tak... byliśmy np. na Zocalo, ogromnym głównym placu w centrum miasta, przy którym stoją piękne kolonialne budynki, Pałac Narodów, katedra i stanowisko archeologiczne Templo Mayor.

Rower można wypożyczyć bezpłatnie na 45 minut, potem po odczekaniu 2 minut można wziąć następny. W przerwach można odetchnąć w cieniu... siedząc w jakiejś lokalnej knajpce, jedząc tacos czy popijając zimne piwko, tequilę lub lemoniadę. Co prawda na jednej za stacji w wyniku jakiegoś błędu nie mogliśmy dalej wypożyczyć jednego z rowerów i wycieczkę po mieście zakończyliśmy długim spacerem, ale zaskakująco przyjemnie spędziliśmy ten dzień. Kto by pomyślał... Obawialiśmy się tego olbrzymiego miasta, a ono okazało się tak przyjazne!

U naszych gospodarzy mogliśmy zostać do wieczora. I dobrze, bo dostaliśmy wiadomość, że nasz lot jest opóźniony, zamiast o 21-wszej samolot miał wystartować dopiero o północy. Po przybyciu na lotnisko okazało się, że nasz lot jest odwołany. Zostajemy jedną noc dłużej czy lecimy innymi liniami? Lufthansa załatwiła wszystko sprawnie, lot powrotny nawet w lepszej kombinacji przesiadek niż zakładał pierwotny plan. Mexico City-Amsterdam-Frankfurt-Poznań. Utknęliśmy na ostatnim odcinku... we Frankfurcie zabrakło nam 5 minut. Nie zdążyliśmy na ostatni samolot. Zamiast w domu jesteśmy znowu w hotelu... wracamy dopiero jutro... Cóż...

MEKSYK... jedno z naszych większych zaskoczeń podróżniczych... tych pozytywnych :-) Pod każdym względem... tego, co zobaczyliśmy, kulinarnym, kulturowym. Będzie nam się kojarzył z 4 Meksykanami, którzy spędzili z nami trochę czasu i którzy podzielili się z nami swoją cząstką Meksyku: Laura, Antonio, Edith i Mario.

Cóż... czasem trzeba wrócić by moc znowu planować kolejne podróże :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wydrukuj przepis